Hey!
Może na wstępie opowiem Wam historię moich włosów. Moje włosy pierwszy raz miały kontakt z farbą kiedy miałam 16 lat, były to delikatne blond pasemka, ale wiadomo jak to z blondem po jakimś czasie pojawia się odrost. Pamiętam, że to było przed Świętami Bożego Narodzenia jak sama nałożyłam sobie rozjaśniacz i wyszły mi żółto kanarkowe włosy z kółkiem na tyle głowy w naturalnym kolorze. I wtedy wszystko się zaczęło. Niewiele myśląc pobiegłam do sklepu i kupiłam wszędzie dostępną farbę Palette w kolorze ciemny brąz, który oczywiście wyszedł czarny :] Na początku nawet mi się podobało i dość długo chodziłam z czarnym hełmem na głowie. Po jakimś czasie zmęczona wiecznym odrostem w kolorze łysiny postanowiłam wrócić do naturalnego koloru. O dziwo wtedy obyło się bez ściągania czarnego, miałam zrobione delikatne pasemka przez które ten kolor stopniowo się wypłukiwał i moje włosy nabrały naturalnego odcienia, ale długość nie zachwycała, bo sięgały zaledwie karku. Choć przyznam, że nigdy nie miałam szczególnie długich włosów. Nie miałam z wyboru i głupoty:P później moja przygoda wyglądała tak, że pół roku czarne włosy, pół roku brąz i tak w kółko. Nie mogłam odnaleźć się w tych kolorach i ciągle mi czegoś brakowało, ale w końcu powiedziałam dość i zaczęłam dbać o nie i pomóc w tym, żeby były długie i zdrowe.
Aktualnie moje włosy są kolor brązowego, czarnego już nie miałam rok czasu (uważam to za sukces w moim wydaniu) są średniej długości, delikatnie sięgają do łopatek, ale muszę przyznać, że sporo teraz inwestuje we włosy i zaczynam je kochać :D
Może Wy też miałyście takie przygody jak ja i macie ochotę się nimi podzielić? Piszcie :D
Pozdrawiam
A.